TATA (2011)

1
2
4
9
13
14
1 thumbnail
2 thumbnail
4 thumbnail
9 thumbnail
13 thumbnail
14 thumbnail

Tata zmarł jesienią 2010 roku. Miał raka płuc czwartego stopnia. Wyższego nie ma, powiedział lekarz. Zapytałam, ile czasu… Nie dałam rady dokończyć, ale lekarz sam zrozumiał. Statystycznie około sześciu miesięcy. Nie przeżył nawet czterech.
Nie mam jego zdjęć. To znaczy nie mam takich, jakie chciałabym mu zrobić. Gdy dowiedziałam się o chorobie, na zdjęcia było już za późno.
Bo chciałam go zapamiętać żywego, a nie umierającego. Bo rodzina by nie zrozumiała. Bo nie chciałam, aby pomyślał, że skoro robię mu zdjęcia, to znaczy, że odchodzi. Bo przecież wmawiałam mu, a raczej sobie, że siła woli, że pozytywne myślenie, że wiara w cuda…
Po jego śmierci postanowiłam stworzyć jego portret. Zbudować swego rodzaju mozaikę ze zdjęć tego, co po nim zostało i co mi go przypomina. Poukładać sobie zdjęcia i świat.
Siłą rzeczy jest to portret bardzo subiektywny. Właściwie nie jest to nawet obraz mojego ojca, lecz mojej o nim pamięci.
Zdaję sobie sprawę, że tworzenie i utrwalanie wspomnień, w postaci wizualnej, werbalnej czy jakiejkolwiek innej, jest przedsięwzięciem dość ryzykownym, które raczej zabija naszą pamięć o ludziach, miejscach, zdarzeniach niż ją podtrzymuje.
Roland Barthes przyznaje: „Zdjęcie nie tylko nie jest nigdy, ze swej istoty, wspomnieniem […], ono jeszcze blokuje wspomnienie, staje się szybko przeciw-wspomnieniem. Pewnego dnia przyjaciele mówili o wspomnieniach z dzieciństwa. Posiadali je. Ale ja, ponieważ oglądałem moje dawne zdjęcia, już ich nie miałem.”[1] Dźwięk migawki oznacza dla niego śmierć przedstawianej na zdjęciu rzeczywistości.
Jean Baudrillard z kolei mówi o znikaniu. „Każdy sfotografowany przedmiot jest jedynie śladem pozostawionym przez zniknięcie całej reszty”[2].
Wspomnienie, w formie fotograficznej czy innej, jest dla mnie jak szpilka, która raz na zawsze unieruchamia motylka w gablocie. Dlaczego więc mimo wszystko postanawiam wbić tę szpilkę? Bo boję się, że jeśli tego nie zrobię, to motylek odleci i zostanę z niczym.
Bardzo trafnie ujął to Bogdan Konopka, stwierdzając, że fotografia nie jest „ze swej natury pamięcią, lecz jedynie słabo czytelną ściągawką z przeżyć i odczuć anonimowego osobnika”[3]. Nie ufam swojej pamięci, wolę mieć ściągawkę.

Książka do obejrzenia w całości  


[1] R. Barthes, Światło obrazu, tłum. J. Trznadel, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996, ss. 154–155
[2] J. Baudrillard, Photographies 1985–1998, Hatje Cantz, Ostfildern 1999, tłum. własne
[3] B. Konopka, Obsesyjny exodus, katalog wystawy Transgresja, Galeria FF, Łódź 2011